czwartek, 20 października 2016

"Ostatnia Powieść ze Świata Dysku"

Śmierć Sir Terrego Prachetta w zeszłym roku bez wątpienia wstrząsnęła jego fanami. Ten niezwykle popularny autor od lat zmagał się z Alzheimerem, mimo swej choroby cały czas pisząc. Pozostawił po sobie ponoć masę notatek dotyczących nowych powieści, które teraz nigdy nie zostaną ukończone. Udało mu się jednak dopracować, na tyle by była gotowa do wydania, jeszcze jedną książkę z cyklu Świat Dysku zatytułowaną „Pasterska Korona”. 
Zabierałem się do tej książki dość długo, mając świadomość, że kiedy ją rozpocznę, zakończy się w moim życiu pewien etap i będę musiał w pełni sobie uświadomić fakt śmierci jednego z moich ulubionych pisarzy. Miałem rację. Już pierwsze rozdziały uzmysłowiły mi, ze Prachett zdawał sobie sprawę z tego, że wkrótce spotka się ze Żniwiarzem. Nie będę zdradzał szczegółów fabuły, ale w moim odczuciu książka ta jest swoistym epitafium wspaniale podkreślającym cały dotychczasowy dorobek pisarza oraz pokazującym fanom, że Prachett był pogodzony sam ze sobą i gotowy na nieuchronne. Nie mniej kilkakrotnie z trudem przełykałem ślinę przez ściśnięte gardło. 
Fabularnie książka zamyka wiele wątków ze Świata Dysku, głównie Tiffany Obolałej, młodej czarownicy z Kredy oraz towarzyszących jej Nac Mac Feeglów. Przy okazji zakończone też zostają, w mniej lub bardziej ostateczny sposób, przygody pozostałych wiedźm przewijających się na stronach powieści Prachetta. Zostało też zaznaczone, że sam Świat Dysku wkroczył w nową erę, która już od jakiegoś czasu powoli acz nieubłaganie nadciągała. 
Wiem, ze Prachett pracował przed swoją śmiercią nad kilkoma innymi projektami związanymi z Światem Dysku i nie tylko. Jednak nie dane mu było tej pracy zakończyć. Nie mniej za każdym razem jak zatęsknię za jego poczuciem humoru, przenikliwością, czy po prostu za ulubionymi bohaterami, zawsze mogę sięgnąć po jedną z jego książek, stojących u mnie na półce. Dzięki temu, mimo tego, ze Terrego Prachetta nie ma już z nami, jednocześnie tak na prawdę nigdy nie odejdzie.

- Adam

poniedziałek, 10 października 2016

FajneRPG w Matrasie



Kilka dni temu FajneRPG podpsiało z siecią Księgarni Matras umowę, dzięki której ich produkty będą do kupienia w wybranych punktach. Listę można znaleźć TUTAJ.
Dostępne będą podręczniki do Adventurers! Edycji Roszerzonej, Wolsunga, podstawka do Savage Worlds oraz Starter, Księga zasad i Przewodnik po Westeros do Pieśni Lodu i Ognia – systemu opartego na prozie Georga R.R. Martina.
Niestety polskich edycji RPG z różnych przyczyn, nad którymi nie będę się teraz rozwodził, nie jest za wiele, warto więc wspierać każdą tego typu akcje. Szczególnie, że jeśli te podręczniki dobrze się sprzedadzą, można liczyć na powrót tego typu publikacji do księgarni, tak jak było to jeszcze kilka lat temu. Oczywiście, co ważniejsze, jest wtedy szansa na to, że wydane zostaną po polsku kolejne podręczniki i dodatki. Jako fani Savage Worlds i PLiO, trzymamy mocno kciuki za powodzenie.

Adam

wtorek, 4 października 2016

Futrzeniec 2.0


Praca w Ogrodzie wrze, a czas nadal nie jest z gumy. Jednak robimy wszystko co w naszej mocy by moc go zagospodarować w maksymalnym stopniu. Zamknęliśmy kilka  istotnych projektów, o jednym z nich w kolejnym wpisie, powoli przygotowując się do zasłużonego urlopu. 
Ponieważ zwalniamy tempo, dzisiejszy wpis trochę luźniejszy, czyli o naszych kochanych zwierzakach. W ciągu ostatnich lat kilka z nich nas opuściło, inne natomiast znalazły w Ogrodzie nowy dom. 


Artemida


Artemis za młodu na spacerku w lesie.

Pierwsza kicia w domu. Adoptowana z bydgoskiego schroniska. Od maleństwa wyjeżdżała do lasu, kocha wolność, ale jednocześnie musi mieć nad wszystkim pełną kontrolę. Czuje się bardziej człowiekiem niż kotem. Bardzo przeżyła to, że kiedy miała niespełna rok, pojawiła się w domu kolejna kicia – Szarada. Jest wyjątkową przylepą, kocha wchodzenie na głowę i skrzeczenie. Będąc wyjątkowo towarzyskim stworzeniem, nie odpuści żadnym wolnym kolanom, czy aktualnie używanej klawiaturze. Zawsze w centrum uwagi, obraża się, kiedy zostaje w bardziej stanowczy sposób odgoniona od klikania po klawiaturze lub myszce. Zje oliwkę lub prażoną cebulkę tylko i wyłącznie po to by udowodnić innym, że to ona dostała coś do jedzenia, więc jest ważniejsza od reszty. Mimo tego, ze jest już starszą, niemal 12-letnią, panią nadal zapalona podróżniczka i uwielbia spacery po lesie. Nie pogardzi jednak ciepłym kominkiem, przy którym można dobrze wygrzać brzuch. Co ciekawe mimo matuzalemowego wieku oraz widocznej nadwagi, zdrowie jej dopisuje i zdaje się, że długo jeszcze będzie nam towarzyszyć.


Ciężniczka Szarada



Szaradka uwielbia kąpiele słoneczne, choć ostatnimi czasy znowu zaczeła rozrabiać.
Kotka z rodzinnego domu, Córka Beti, wnuczka Pchełki. Prawdziwa księżniczka, która mimo swojej niesamowitej masy, każdą czynność wykonuje z niesłychanym wdziękiem. Fanka polowań i wierna strażniczka swych włości, postrach kretów i okolicznych psów. W domu orędowniczka pokojowych rozwiązań i filozofii Zen. Swoje rubensowskie kształty zawdzięcza niezliczonej ilości drzemek w ciągu dnia i nocy. Istnieją podejrzenia, że jej skrytym marzeniem jest być zawodniczką Sumo oraz że w  poprzednim życiu była nowoorleańską Mambo.
Niestety okazało się, ze koteczka ma chore serce, co zdaje się było przyczyną jej spokojnego nastawienia. Od kiedy jednak dostaje tabletki, rozrabia nieco bardziej, wspominając swoją młodość.
  

BoyKot

BoyKot na straży.

Inaczej Bełkot. Rudy Rumun, drobny złodziejaszek, który nie odpuści żadnej okazji by coś wykraść
i wyjeść. Z niesamowitym brakiem wdzięku wskakuje na blat, tłukąc przy tym wszystko, co stoi na drodze do upragnionej zdobyczy. Pojawił się u nas z warszawskiej Koterii. Od razu wiedział, że się wyprowadza – wszedł do transporterka i cierpliwie czekał, aż nowa rodzina skończy formalności. Jak żaden inny kot potrafi dawać prawdziwe całuski i uwielbia być noszony na rękach jak niemowlę – staje na dwóch łapkach by go wziąć na ręce, po czym się wygodnie rozkłada w ramionach bardzo głośno przy tym mrucząc. Będąc na dworze często bumsa i zawzięcie opowiada o swoich przygodach.


Dąbek vel Dąbi Ząbi


Dębaty uwielbia ganiane za patyczkiem i kąpiele, również błotne.

Pies w typie labradora. Wychowany praktycznie przez koty. Będąc szczeniakiem naśladował je śpiąc na parapecie, oparciu kanapy lub skacząc na maskę samochodu... Jest coraz bardziej kochany świadomie dążąc do doskonałości w oczach swoich kociarzy. Na widok najmniejszej nawet kałuży dostaje małpiego rozumu, uwielbia pływać i jeździć samochodem, najlepiej do lasu. Będąc klasycznym mięsożercą, jego ulubionym, przysmakiem jest... sucha bułeczka polana miodem. Jako jeden z niewielu psów ma własny samochód zwany Dąbkowozem, tak jak Artemida uwielbia podróże, nie ważne czy niedaleko do sklepu, czy gdzieś dalej do lasu.


Hobbit


Hobbiś i jego wspaniałe wibryski.

Koteł z hodowli. Wymarzony Norweg. Został zakupiony z pełną premedytacją by podziwiać kota z pełną listą klasycznych cech przynależnych tej rasie. Prawdziwy hrabia (Hobbinek von Lovinneck herbu Dobry Duch*PL) preferujący ciszę i niezachwiany spokój. Często wybiera się na wędrówki w znane tylko sobie miejsca i wraca kiedy ma na to ochotę. Na przytulanki czy czułości przychodzi tylko i wyłącznie wtedy, kiedy postanowi. Wyjątek od reguły to grzebyczek – na czesanie zawsze znajdzie czas w swym napiętym grafiku. Jest niezwykle inteligentny doskonale potrafi pokazać lub "powiedzieć" co dokładnie chce. Co więcej – nadał nam imiona. Adam - miaaauuuuuuaaaa, Wiktoria - mnia-miniaaa, dzięki czemu wiemy do kogo akurat się zwraca ;)
 

Hera

Kocilla Herka lustruje otoczenie

Maine coon (heineken vel maniacoon). Kicia z hodowli, która nie wyrosła na klasyczną piękność wagi ciężkiej, co jest wpisane w standard rasy. Jest to kotka o filigranowej budowie, z lwim pyszczkiem okolonym bujną kryzą. Jej zdezorganizowanie widać na każdym kroku – zarówno w gorączkowym zachowaniu jak i rozkojarzonym spojrzeniu trzpiotki kokieteryjnie zaczepiającej ukochanego Hobbita. Jej ulubioną zabawką jest sznureczek wyciągnięty z dresów, który lubi gonić i nosić po domu głośno i zwycięsko miaucząc. Tak naprawdę nie wie, czego chce od życia. To znaczy wie, ale już nie. To znaczy tak. Głaskać. Nie. Biegać. Jeść. Głaskać. Nie. Spać. Nie. Bum (ten upadek był oczywiście planowany). Jest przy tym straszliwie rozgadana. Jej pokaźna kita zdaje się być odrębnym, demonicznym bytem, zwanym Herkoogonem, istnieją podjedzenia że to właśnie on jest przyczyną kociego roztrzepania. Ostatnimi czasy upolowała swoją pierwszą żywą mysz. Ze względu na swoje roztrzepanie, nie jest kotem wychodzącym.

niedziela, 2 października 2016

Nowe logo, nowa strona

    Ostatnie miesiące obfitowały w zmiany, więc poszliśmy za ciosem i dokonaliśmy kolejnej, tym razem bezpośrednio związanej z Ogrodem.
    Zapewne zauważyliście nowe logo OW na początku tego postu. Koniec z tu-lipanem, nadszedł czas fiołków! Ale to tylko pierwsza z nowości. Po miesiącach wieczornej dłubaniny w kodzie, wielu przemyśleniach i przy nieocenionej pomocy Piotra Bochańskiego, powstała również nowa strona WWW. Od dziś ogrodowych gości witają nasze ukochane zwierzaki, mrucząc i radośnie szczekając. Ale uważajcie, to cwane sztuki, biegłe w sztuce manipulacji i żebrania o smakołyki. Jesteśmy tam również my, ukryci pod postacią naszych przybranych, totemicznych awatarów, pilnujemy i pielimy nasz Ogród  marzeń.
    Każdy projekt jest dla nas jak nowo zasadzona roślina. Na wzór ogrodników pielęgnujemy je, aby z nasion pomysłu wykiełkowały wizje, które ostatecznie wydadzą dojrzałe i soczyste owoce ciężkiej pracy. Z czasem ogród staje się pięknym miejscem pełnym wspaniałych idei. Stanowią one źródło inspiracji, kreatywności i radości, pozwalając nam w ten sposób na zregenerowanie sił oraz dając poczucie satysfakcji, której źródłem jest nasza praca. Przecież ogród ma być też miejscem wypoczynku i kontaktu z naturą, nie tylko odrabianiem pańszczyzny. Wszak zniesiono ją już dawno temu. Zaglądając do Galerii, możecie razem z nami cieszyć się i podziwiać magię Ogrodu Wyobraźni.
    Nasze wysiłki byłby jednak bezcelowe bez naszych klientów i współpracowników. Aby im podziękować i ich wyróżnić, umieściliśmy specjalny slider, który umożliwia zapoznanie się z działalnością naszych zleceniodawców.
    Mamy nadzieję, że nowe szaty Ogrodu się wam spodobają. Z pewnością nasz re-brandning jest dla nas powodem do dumy. Zapraszamy więc na wycieczkę po OW, tylko uważajcie żeby BoyKot nie ukradł wam kanapek. 

Adam