czwartek, 15 grudnia 2016

Poligraficzna pamiątka ślubna.

Cóż lepiej pozwoli przechować miłe wspomnienia niż zdjęcie? Zamrożony w czasie moment, drogi naszemu sercu, wspomoże ułomną pamięć, ponownie wywoła uśmiech i pozwoli ponownie przeżyć tę chwilę. Cyfrowo przechowywane zdjęcia, nie mają takiej mocy jak fizyczny album. Jego namacalność dodaje pewnego poczucia tego, że tak faktycznie było.
Na początku września sami doświadczyliśmy wydarzenia, które na zawsze chwielibyśmy zachować jak najbardziej świeże w naszej pamięci – nasz ślub. Od jakiegoś czasu zastanawialiśmy się nad tym, w jaki sposób przechować wspomnienia o tak szczególnym wydarzeniu. Zdecydowaliśmy się na fotoksiążkę. Zbiegiem okoliczności firma „Saal” – zajmująca się właśnie takimi publikacjami – zwróciła się od nas z prośbą o napisanie recenzji dając nam jednocześnie możliwość stworzenia repozytoriom dla naszej uroczystości. Bardzo zainteresowani chcąc uwiecznić nasze chwile z chęcią przyjęliśmy propozycję. Zwłaszcza, że mieliśmy szczęście trafić na cudownego fotografa z powołania. Nie tylko mającego niesamowity talent i wyczucie estetyki, ale też fantastycznego profesjonalistę. Zdjęcia Roberta Deski zobaczycie w albumie. Można powiedzieć, że jednak ślub był już dość dawno, a propozycja od firmy Saal jeszcze dawniej, album przygotowaliśmy dopiero teraz. Większość par pewnie robi to zaraz po otrzymaniu zdjęć od fotografa, jednak my niestety nie należeliśmy do grona szczęśliwców, mimo że zdjęcia za ślubu dostaliśmy zaskakująco szybko. Na szczęście konsultant z firmy Saal okazał się być bardzo cierpliwy i wyrozumiały dla nas za co serdecznie dziękujemy. Gdyby nie deficyt czasu, fotoksiążka trafiłaby do nas pewnie jeszcze we wrześniu... ale tak przynajmniej mamy prezent na gwiazdkę i z pewnością powielimy go dla najbliższych! Wracając do terminowości – byliśmy w szoku! Sam album dotarł do nas już w dwa dni od wysłania plików! Piękne nasycenie kolorów zdjęć Roberta nas zachwyciły. To zupełnie co innego niż oglądanie zdjęć na ekranie komputera, telewizora czy komórki... Ale wróćmy do recenzji...
Naszą przygodę z fotoksiążką rozpoczynamy, oczywiście, od chęci jej stworzenia i posiadanych już zdjęć. Następnym krokiem jest dostarczenie fotografii, w pożądanej przez nas kolejności, formacie i rozmiarze do drukarni. Jeżeli korzystamy z usług firmy „Saal”, możemy to zrobić bez ruszania się sprzed ekranu naszego komputera, przy pomocy aplikacji pobieranej ze strony producenta (www.saal-digital.pl). Aplikacja jest niewielka i nieinwazyjna, nie próbuje nam instalować innych rzeczy niż sam program.
Po uruchomieniu aplikacji ukazuje się menu wyboru interesującego nas produktu. Nas interesowała wyłącznie fotoksiążka, jednak oferta jest dużo szersza obejmując zwykłe odbitki, obrazy – od formatu 10 x 15 cm do B1, na różnych podłożach takich jak płótno, pleksi czy dibond – kartki okolicznościowe, fotogadżety, kalendarze oraz produkty biznesowe. W tym miejscu jesteśmy również informowanie o wszelkiego rodzaju promocjach.
Przechodzimy do wyboru naszej fotoksiążki. Ponownie mamy kilka opcji do wyboru, standardową fotoksiązkę, „Ekstra grubą”, z miękką okładką, fotozeszyt bindowany na grzbiecie spiralą i opakowanie prezentowe. My wybraliśmy standardową książkę.
Czas na wybór formatu całej publikacji. Ponownie producent daje nam do wyboru kilka opcji tak formatu, od 15 x 21 cm do A3, jak i orientacji. My wybraliśmy opcję A4 landscape (poziomo).
Jesteśmy coraz bliżej projektowania naszej książki. Jeszcze tylko pozostaje nam kilka wyborów. Na pierwszy ogień idzie rodzaj okładki. Jest do wyboru pięć rodzajów błyszczącej oraz cztery matowej. Oczywiście każdy wybór poza standardową bielą, np. ekoskóra, wiąże się z dodatkowym kosztem. Musimy pojąć decyzję czy okładka ma być watowana, będąc w ten sposób bardziej „puchata”, czy zwykła, twarda. Następnie wybieramy pokrycie wewnętrznych stron, pomiędzy matowym, a droższym błyszczącym. Nasze wrażenia jeśli chodzi o efekty tej decyzji opiszę w dalszej części. Jeszcze tylko wybieramy czy chcemy umieścić na produkcie kod kreskowy czy nie oraz wstępnie ilość stron, w przypadku standardowej fotoksiążki jest to maksymalnie 120. Dodatkowo możemy sobie zażyczyć opakowanie prezentowe. Być może z opisu wygląda jakby ten proces zajmował dużo czasu, ale proszę wierzyć, tak nie jest. Ta faza zajmuje około 3 minut!
Producent umożliwia nam własnoręczne zaprojektowanie układu zdjęć w książce lub też wybór z kilku przygotowanych już wzorców. Każdy z nich jest oczywiście w pełni modyfikowalny. Samo projektowanie jest proste i intuicyjne, nie trzeba być ekspertem od Photoshopa i nawet osoba mająca problemy z Paint była w stanie sprawnie go obsłużyć. Program pozwala nam samodzielnie dostosować ilość zdjęć na stronie, ich położenie i rozmiar. Możliwe jest też dodanie ramek, tła czy innych ozdobników, nawet z zewnętrznych plików. Jeśli natomiast okazało się, że wybraliśmy za małą ilość stron, zawsze możemy dodać ich więcej podczas edycji. Jeśli chcemy by zdjęcie zajmowało więcej niż jedną stronę? Też nie ma problemu i nie trzeba się martwić, że zdjęcie będzie „przecięte” na zgięciu. Składka stanowi całość i takie dwustronicowe zdjęcia wyglądają bardzo ładnie. Zanim wyślemy nasz produkt do drukarni, możemy eksportować zawartość do pliku *.pdf, aby obejrzeć jak to będzie faktycznie wyglądało. Plik jest oczywiście oznaczony znakiem wodnym Producenta.
Po zakończonej edycji, dodajemy produkt do koszyka, płacimy i czekamy na kuriera. My czekaliśmy 2 dni, co biorąc pod uwagę, że paczka przyszła z Niemiec, było naprawdę błyskawiczne! Fotoksiążka spełniła wszelkie nasze oczekiwania. Jakość wydruku bardzo dobra, na papierze fotograficznym. Okładka jest twarda, wykonana z 80 mm tektury, oklejonej papierem fotograficznym, zapewnia to jej dużą wytrzymałość. Matowe pokrycie stronic bardzo dobrze zapobiega odbijaniu się światła. Może nie wygląda tak efektownie jak błyszczące, ale nie zostają na nim ślady placów i zdjęcia przyjemniej się ogląda. Klejenie jest bardzo trwałe, kąt otwarcia wynosi 180 stopni, co pozwala na komfortowe przeglądanie. Stronice są bigowane na zgięciu co zapobiega ich niszczeniu i przeginaniu – składki są dwustronicowe, stanowią całość, dzięki temu zdjęcia przechodzące na drugą stronę wyglądają estetycznie i nie ma załamań psujących efekt. Istotna jest też wierność wysłanemu projektowi. Także trzeba bardzo uważać, ponieważ wszelkie popełnione błędy w układzie zostaną przeniesione w finalny produkt, za co oczywiście nie można winić drukarni.
Ostatecznie, projektowanie jest bardzo dobrze rozwiązane. Program jest lekki, nie instaluje żadnych śmieci. Mamy do wyboru wiele opcji, jednakże możemy też wszystko zaprojektować samemu od zera. Możliwe jest też zładowanie własnych ozdobników. Obsługa jest intuicyjna, łatwa i co ważne w języku polskim. Sam finalny produkt, jest trwały, solidny, wykonany estetycznie. Pakowany jest w specjalne ochronne koperty piankowe, więc dotrze do nas bez uszkodzeń mechanicznych spowodowanych transportem. Czas realizacji bardzo krótki co stanowi kolejny plus.

Możemy więc z czystym sercem polecić firmę Saal i jej produkty.